Hej, kochani.
„Jeśli podobało ci się ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI, DYLEMAT jest dla ciebie” nie dajcie się zwieść tym słowom. Jak dla mnie najgorsza książka, zero powieści psychologicznej, a przynajmniej ja jej nie widziałam. Bohaterowie są nijacy, choć w sumie chyba powinnam powiedzieć, że są po prostu dziwni. No, bo kto normalny planuje swoje czterdzieste urodziny, aż dwadzieścia lat szybciej? No właśnie.
"Gdybyś ożenił się z mamą później, może urodziłby się wam syn, ale to nie byłbym ja. Jestem taki, jaki jestem, bo zostałem poczęty i przyszedłem na świat w tym, a nie w innym czasie."
„Dylemat” to czwarta powieść B. A. Paris, i jak na razie najgorsza. Nie wiem, czy to tylko moje zdanie, ale z co kolejną książką jestem coraz bardziej zawiedziona. Swoim debiutem postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko i jak na razie żadna jej historia nie była lepsza.
Adam i Livia to z pozoru zwykłe małżeństwo, lecz jak można taką relację nazwać małżeństwem. Pełno sekretów, zwątpień. Powiedziałabym nawet, że ich relacja jest niezrozumiała, toksyczna. Pewnie spytacie się dlaczego tak sądzę. Adam dowiaduje się, że jego jedyna córka Marnie mogła ulec wypadkowi, jednak postanawia przemilczeć to, i zatrzymać dla siebie. Tłumaczy się tym, iż nie chciał popsuć przyjęcia urodzinowego swojej żonie. Jestem w stanie zrozumieć nawet to, że Livia planowała je od dwudziestu lat, ale nie przesadzajmy, tu chodzi o życie ich córki. Jest, choć cień szansy, że zginęła w tym wypadku samolotowym, jednak Adam postanawia przemilczeć sprawę i nawet nie dzwoni na infolinie, aby czegokolwiek się dowiedzieć. Jak byście się czuli na miejscu Livii? Całą noc bawiła się, śmiała i tańczyła, gdy jej córka mogła w tej samej chwili nie żyć.
Kolejną ważną sprawą jest akcja, która toczy się powolnie. Praktycznie cała książka skupia się na przygotowaniu do przyjęcia Livii, i samej imprezie. Bardzo nudna i powolna. Szczerze mówiąc to nic mnie w niej nie urzekło, nie było postaci, do której jakoś bym się przywiązała.
Bezbarwne dialogi pozwólcie, że pokażę wam przykład:
„-Gdzie Josh?
-Na górze, poszedł się przebrać.
-A Max?
-Na górze, poszedł się przebrać.”
Nie wiem, czy to wina tłumaczenia, czy samej autorki, ale mam nadzieję, że tłumacza. Jeszcze bardziej nie mogę zrozumieć tego, iż opisy są naprawdę dobrze napisane, no ale te dialog są po prostu bezbarwne, zero w nich jakikolwiek uczuć.
Jakbym miała podsumować. Jest to jedna z najgorszych książek, którą czytałam w życiu. Nic nie wnosi do mojego życia, pełno w niej absurdów, których nie jestem w stanie zrozumieć.
Może to ja nie zrozumiałam zamysłu tej pozycji, koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzach.
Moja ocena to 3/10
Komentarze
Prześlij komentarz